Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi HerrSpiegelmann z miasteczka Krosno. Mam przejechane 4292.29 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 12.09 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy HerrSpiegelmann.bikestats.pl
Statystyki
Wpisy archiwalne w kategorii

Pogórze wiśnickie-wielickie

Dystans całkowity:111.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:49
Średnia prędkość:14.27 km/h
Suma podjazdów:2018 m
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:111.57 km i 7h 49m
Więcej statystyk
  • DST 111.57km
  • Czas 07:49
  • VAVG 14.27km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 2018m
  • Sprzęt Trans
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogórza w stylu komfort

Niedziela, 9 września 2018 · dodano: 11.09.2018 | Komentarze 0

Pogórze Karpackie to taki typowy chleb powszedni do jazdy MTB w moich okolicach. O ile te zlokalizowane na Podkarpaciu i wschodniej Małopolsce mam dość dobrze objeżdżone, to te Zachodniobeskidzkie to już dla mnie terra incognita. Przyszedł więc czas opuścić podkarpacką norę i podążyć w nieznane. Wyjazd 05:30, ciemno i mglisto, w okolicy Jasła zaczyna padać. Nie wyglądało to dobrze. Na szczęście z każdym kilometrem na zachód pogoda się poprawiała, by w Limanowej przywitać słonecznym porankiem.
Z pogórzami jest odwieczny problem z ich regionalizacją, określeniem dokładnych granic, najwyższych wzniesień. Dla purystów i ortodoksów górskich  może to być problem. Dla mnie na pewno nie jest:). Na początek Pogórze Wiśnickie, start kilkadziesiąt metrów poniżej od wzniesienia Jaszczurówka 538m n.p.m. Przez niektórych uważane za najwyższe na wiśnickim. Niestety nie biegnie przez nie żaden szlak, a że nie chciałem zaczynać od krzaczingu i czas gonił to odpuszczam "zaliczenie".

Górka Kostrza o spornej wysokości. To już Beskid Wyspowy. Charakterystyczny kształt świetnie sprawdza się jako punkt nawigacyjny. Początek to asfaltowa trasa wzdłuż czerwonego rowerowego. Później w Jodłowniku zmiana na zielony pieszy aż do Pogorzany gdzie czas zasmakować terenu na czarnym i niebieskim pieszym  w paśmie Cietnia na Wyspowym, płynnie przechodzącym w charakter pogórzański w części północnej. Tutaj pierwszy szok jaki doświadczyć może podkarpacki przybysz to oznaczenia szlaku. Farby tutaj nie żałują.

Druga kwestia to czułem się tutaj jak w parku miejskim na wycieczce klasowej. Szerokie, uprzątnięte drogi, brak zrywki. A z dzikiej zwierzyny to "najgroźniejsze" były szczekające kajtki grzybiarzy. Jeżeli były jakieś głębsze koleiny wypełnione nigdy niewysychającymi kałużami to zawsze obok znajdowało się komfortowe obejście. Pomyślałem, że w takich warunkach to nawet ciężko kleszcza złapać. Ale spokojnie, to jeszcze pogranicze wyspowego zaraz wkroczymy w interior pogórzański i tam musi być paździerz, myślałem naiwnie :)

Po wyjeździe na polankę z przełęczy pod Grodziskiem roztaczają się przyjemne widoczki - tutaj Pasmo Lubomira I Łysiny.
A tutaj dopiero co przejechany fragment Pasma Cietnia. Trzeba przyznać, że ładnie wyglądają te rozległe dolinki pomiędzy szczytami wyspowego. Ale to historia na inny wyjazd, dzisiaj jestem tutaj aby zwiedzić pogórze. Czyli dalej niebieski na Pasmo Glichowca.
Okazało się, że pogórze oferuje identyczne, komfortowe, higieniczne warunki do jazdy. Spokojny, leniwy interwał. na całej długości szlaku do miejscowości Trzemeśnia.

Nieliczne okienko widokowe w kierunku północnym
Dojazd asfaltem do Myślenic, przekroczenie rzeki Raby i witamy na Pogórzu Wielickim. Szybkie zwiedzanie miejscowości i zmiana koloru szlaku na żółty w kierunku Pasma Barnasiówki. 
Początek szlaku to polna droga o niewielkim nachyleniu
Myślenice znikają za plecami
Nachylenie rośnie, czas na wypych, krótki ale treściwy.
Historia się powtarza, w paśmie Barnasióki warunki sterylne. Okolice wzniesienia Dalin 506m n.p.m. I tak jest przez cale pasmo, przyjemny interwał, szlak przebiega w okolicy najwyższego wzniesienia Barnasiówka 566m przez niektórych uważanego za najwyższe na Pogórzu Wielickim.
Końcówka szlaku to szybki zjazd przyprawiony korzennym posmakiem. Pojawiają się dość spore koleiny, które zmuszają do zwiększenia czujności. Mieksce to przypominało mi trochę miejscowe Czarnorzeki.
Korzenne przyprawy


Powrót do samochodu już niestety w większości asfaltami, przeplatanymi nielicznymi wjazdami w teren. Tutaj jeszcze fragment niebieskiego w okolicy miejscowości Polanka
Na koniec podziwianie widoczków Wyspowego z platformy widokowej w Gruszowie
Reasumując wyjazd, udało się zaledwie uszczknąć pogórzy zachodniobeskidzkich. Miejsca bardzo ucywilizowane, warte odwiedzenia jako odskocznia od tego do czego jestem przyzwyczajony w najbliższych okolicach.